W stronę Panamy!

Ten kraj zajmuje najwęższy odcinek lądu łączący Ameryki Północną i Południową. Jest pokryty lasem tropikalnym i otoczony Pacyfikiem z jednej strony, a Morzem Karaibskim z drugiej. Panama. W styczniu 2019 roku właśnie tu odbędą się Światowe Dni Młodzieży.

Wszystko zaczęło się przed pięcioma wiekami. Po zachodniej stronie Oceanu Atlantyckiego żyli potomkowie starych cywilizacji Azteków, Majów i Inków oraz wielu innych mniejszych plemion. Jego stronę wschodnią zamieszkiwali ludzie wywodzący się ze starożytnych kultur Grecji i Rzymu. Te dwie grupy różniło mniej, niż mogło się początkowo wydawać. Nic o sobie nie wiedzieli, rozdzieleni oceanem. Aż pewnemu śmiałemu Genueńczykowi udało się dotrzeć do lądów po drugiej stronie Atlantyku. Był to początek wielkich zmian dla ludzkości – powstał Nowy Świat, zaczęły się tworzyć nowe społeczeństwa oraz nowe kultury. Tego okresu i tych wydarzeń sięgają początki Panamy. Tropiąc panamską tożsamość, nie można też nie wspomnieć o afrykańskich korzeniach. Panama posiada 2,5 tys. km linii brzegowej, z czego ponad tysiąc to wybrzeża Morza Karaibskiego. W ten sposób Panama otwarta jest na Karaiby, ich kulturę i pochodzącą z Afryki ludność.

Awanturnik z wyjątkową intuicją

Rdzennym indiańskim mieszkańcom ziem, na których obecnie znajduje się Panama, Europejczycy po raz pierwszy ukazali się w 1501 r. w osobach sewilczyka Rodriga de Bastidasa oraz jego żeglarzy. Hiszpanie rozeznawali właśnie południowe wybrzeża, gdyż poza Hispaniolą (Haiti) nic nie było jeszcze w tym rejonie poznane. Jednak to nie Bastidas uznawany jest za ojca założyciela Panamy. Nie jest nim też Krzysztof Kolumb, który podczas czwartej wyprawy przepłynął wzdłuż całego wybrzeża karaibskiego obecnej Panamy, zapuszczając się od czasu do czasu w głąb lądu. Dla świata wydarzeniem o kolosalnym znaczeniu było odkrycie poczynione kilkanaście lat później przez Vasca Núñeza de Balboę, i to właśnie jego wizerunek umieszczony jest na panamskich monetach. Był awanturnikiem, utracjuszem i hulaką, a jednocześnie oddanym swoim żołnierzom dowódcą, a także odkrywcą obdarzonym szczególną intuicją.

Balboa przysporzył sobie wrogów zarówno w ojczyźnie, jak i w Nowym Świecie. Wciąż uciekał przed wierzycielami i zobowiązaniami. Gdy pojawiły się niepowodzenia w zarządzaniu gospodarstwem na Hispanioli, uciekł stamtąd. Przez kilka dni ukrywał się na statku w beczce wraz ze swoim psem o imieniu Leoncico. A potem przyłączył się do ekspedycji zmierzającej ku brzegom obecnej Panamy.

Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że kilka lat wcześniej Balboa znajdował się wśród załogi pionierskiego rejsu de Bastidasa z 1501 roku. Czy przeczuwał wtedy, że pokryte ścianą lasu tropikalnego ziemie to nie kolejna wyspa, lecz brama do nowych mórz? Myślał o tym intensywnie również Kolumb, przynaglany do kolejnych sukcesów odkryciami Vasca da Gamy, który w 1499 r. wytyczył nową trasę do Indii wokół Afryki. Kolumb pragnął dokonać tego samego przez odnalezienie przesmyku umożliwiającego dotarcie do Indii od przeciwnej strony. Niestety, w trakcie czwartej ekspedycji, będącej rekonesansem w tej sprawie, rozchorował się, wrócił do Europy i wkrótce zmarł. Sprawa lądów rozciągających się na południu Morza Karaibskiego pozostawała nierozwiązana.

Idealne wyzwanie dla niespokojnego ducha i poszukiwacza przygód, jakim był Balboa. Z pasażera na gapę szybko stał się dowódcą wyprawy, która ruszyła już nie na kolejną wyspę, lecz w głąb niezbadanej selwy pokrywającej panamski ląd. Po kilku miesiącach trudów, na przemian walcząc z Indianami lub zawierając z nimi przyjaźń (dwóch wodzów przyjęło nawet chrzest), jako pierwszy Europejczyk w 1513 r. dotarł do wielkiego Pacyfiku.

Dwa światy

Dzieje Panamy przez długi czas były historią kolonialnych podbojów. Tuż na skraju dzisiejszej stolicy znajdują się pozostałości słynnej drogi Camino de Cruces, łączącej Ocean Spokojny i Morze Karaibskie, którą przez lasy tropikalne i malaryczne błota przewożono kosztowności, transportowane następnie przez Srebrną Flotę do Hiszpanii. Nazwa drogi odnosi się do krzyży stawianych wzdłuż trasy na grobach niezliczonych ludzi, którzy nie przeżyli podróży.

Kontakt dwóch światów to jednak także, a raczej przede wszystkim, początek Dobrej Nowiny na nowym lądzie. Miasto Panama stało się ośrodkiem, gdzie chętnie osiedlali się zakonnicy z Europy, których celem było głoszenie słowa Bożego wśród plemion z Darién, Chocó czy Urabá.

W 1671 r. z trudem zakładane miasto – Panamá la Vieja – zostało zdobyte i spalone przez angielskiego korsarza ­Henry’ego Morgana. Odbudowano je kilka kilometrów dalej, w miejscu, w którym wznosi się do dziś. W muzeum zachowała się ołowiana tabliczka, jeden z najstarszych artefaktów ze zniszczonego miasta, zaświadczająca, że 28 sierpnia 1613 r. w mieście Nuestra Señora de la Asunción de Panamá la Vieja ufundowano pierwszy konwent augustiański.

W XIX w., po powstaniu Simona Bolivara, którego pomniki znajdują się dziś na rynku każdego miasta i miasteczka Ameryki Łacińskiej, terytorium obecnej Panamy weszło w skład Wielkiej Kolumbii. W 1903 r. Panama oddzieliła się od Kolumbii, proklamując niepodległość. Zanim jednak do tego doszło, wśród dziewiczych, równikowych lasów, w miejscu połączenia Ameryk i oceanów, zrodziła się wielka idea, której realizacja stała się zaczątkiem nowoczesnej Panamy.

Cud techniki

Kanał Panamski to cud techniki mający początek w czasach węgla i pary, od 100 lat nieprzerwanie pełniący swoją funkcję, co samo w sobie jest cudem. 65-kilometrowa trasa wodna w poprzek Przesmyku Panamskiego, jak nazywa się powstałe w pliocenie wygrzbiecenie lądu pomiędzy Amerykami, jest systemem śluz wynoszącym statki na spore wysokości w celu przeprawienia ich przez trudny teren. Początkowa, XIX-wieczna koncepcja stworzona przez Francuzów zakładała zwykły przekop. Na ołtarzu tej idei złożono wiele istnień ludzkich. Francuski inżynier Ferdinand Marie Lesseps, twórca Kanału Sueskiego, był zbyt zadufany w sobie, by przyznać, że warunki płaskiego i pustynnego Suezu, gdzie realizował swoje pomysły, nijak się mają do pokrytego deszczowym lasem równikowym Przesmyku Panamskiego. Należało pokonać nie tylko trudny teren, ale też różnicę poziomu wód oceanów, wynoszącą aż 26 metrów. Robotnicy, ściągani niemal z całego świata, chorowali na malarię, która zbierała śmiertelne żniwo – podczas budowy kanału zmarło około 20 tys. ludzi. Gdy w końcu porzucono ideę prostego przekopu na rzecz systemu śluz, francuska firma była bankrutem, a inwestorzy wycofali się z astronomicznie kosztownego przedsięwzięcia. Francuską inwestycję w 1902 r. kupili od Kolumbii Amerykanie. Wtedy też ustanowiona została specjalna, należąca do USA, strefa kanału – szeroki na około 15 km pas ziemi wzdłuż budowli. Amerykanie ukończyli budowę w 1914 roku.

Niedotrzymana umowa

Kanał, który na wieczyste użytkowanie miał być amerykański, stanowił wielką wyrwę w terytorium, ale też w sercach Panamczyków. Z poczucia niesprawiedliwości 9 stycznia 1964 r. doszło do dramatycznych wydarzeń. Studenci postanowili zawiesić w strefie kanału panamską flagę. Wywiązały się zamieszki. W wyniku interwencji Amerykanów zginęło 29 Panamczyków. Efektem tych wydarzeń był przełomowy traktat z 1977 r. Torrijos–Carter. Prezydenci obu państw podpisali porozumienie, zgodnie z którym ostatniego dnia 1999 r. kanał miał przejść w ręce panamskie. Nie był to jednak koniec napięć. Kiedy władzę w kraju przejął przywódca wojskowy Manuel Noriega i zaczął współpracę z komunistycznymi rządami, USA zaczęły obawiać się utraty w tym rejonie stabilności sytuacji, niezbędnej do prawidłowego funkcjonowania kanału. 20 grudnia 1989 r. USA przeprowadziły inwazję. Szacuje się, że w jej wyniku śmierć poniosło od kilkuset do kilku tysięcy Panamczyków. Tysiące ludzi straciły dach nad głową, doszczętnie zniszczona została dzielnica El Chorrillo w mieście Panama. Noriegę aresztowano.

Dziś Panama jest suwerennym krajem, z prężną gospodarką, centrum bankowym i miejscem fascynującego połączenia kultur, kontynentów i oceanów. •

artykuł pochodzi z portalu gosc.pl (info admin)