Życie pozahandlowe

Musisz robić zakupy w niedzielę? Zwróć się do Lekarza – przyjmuje w kościele.

Onegdaj palenie tytoniu w pracy było normą. Potem zaczęto tę praktykę stopniowo ograniczać. Akurat załatwiałem coś w urzędzie, gdy natknąłem się na wzburzoną obowiązkiem wychodzenia do palarni urzędniczkę. – To skandal! Jakim prawem nam zakazują! Moja mama zawsze mówiła: „Żyj i daj żyć innym”! – wykrzykiwała do koleżanki zza przeciwległego biurka.

„No przecież właśnie po to jest ten zakaz, żeby dać żyć innym” – pomyślałem. Ale nie powiedziałem tego głośno, bo chciałem załatwić sprawę, a wściekły wzrok tej pani skłaniał mnie raczej do milczenia.

Dziś nikt zdrowy na umyśle nie mówiłby takich głupot. Nawet zawzięci palacze rozumieją, że „dać żyć innym” oznacza dla nich konieczność ograniczenia własnego komfortu Musiało jednak trochę potrwać, zanim to stało się jasne.

Teraz znów przerabiamy tę historię – tym razem w postaci awantur o niedzielę wolną od handlu. Znów słyszę to absurdalne „żyj i daj żyć innym”, tak jakby nie dało się przeżyć niedzieli bez bliskiego kontaktu ze sklepem.

Pewnie, że zakupy to nie palenie – ale też nałóg. I z powodu czyjejś woli jego zaspokajania zastępy ludzi muszą „wdychać” w niedzielę atmosferę roboczego, powszedniego dnia. Ćwierć wieku pełnej swobody handlu w niedzielę utrwaliło nałóg sklepowego „wypoczynku niedzielnego” bardzo mocno. I tak jak palacz na odwyku nie wie, co zrobić z rękami, tak całe rodziny biadolą teraz, że nie mają pojęcia, jak spędzą niedzielę bez turystyki między regałami.

No w porządku, to boli, jak każdy odwyk. Ale poczekajcie trochę, uspokójcie się – zobaczycie, że jest niedzielne życie pozahandlowe, naprawdę. I ono jest dużo zdrowsze niż to handlowe. Bo moja zachcianka to niekoniecznie moje dobro, a tym bardziej niekoniecznie dobro innych. To stanie się oczywiste, gdy minie czas detoksykacji. Na razie trzeba to po prostu przetrwać. A potem stopniowo okaże się, że słońce w niedzielę świeci jaśniej, niż się wydawało, trawa jest zieleńsza, a ptaki śpiewają radośniej. Ba! Może mąż zauważy swoją żonę, a oboje może nawet zdołają nawiązać kontakt z dziećmi? Tak czy owak po czasie stanie się dla wszystkich jasne, że zerwanie z niedzielnym nałogiem było pod każdym względem korzystne.

Powinni to rozumieć zwłaszcza katolicy, a za takich uważa się olbrzymia większość Polaków. Bo choć powstrzymanie się od niekoniecznej pracy w jeden dzień w tygodniu jest dobre dla każdego, niezależnie od światopoglądu, to dla nas ta sprawa ma znaczenie szczególne. To kwestia świadomości, że Bóg wie lepiej. I jeśli czegoś od nas oczekuje, to znaczy, że to jest dla nas dobre, nawet gdy aktualnie tego nie widzimy. A nie widzimy, bo nam „dym” nałogu przesłania pole widzenia. Poczekajmy – niech się rozwieje.

Logika manify

W Dniu Kobiet ulicami Warszawy przeszedł marsz feministek pod hasłem „Siła kobiet”. Panie wznosiły hasła wzywające kobiety do solidarności, a władzy, Kościołowi i organizacjom narodowym zarzucały „nieuzasadnione wtrącanie się w życie i prawa kobiet”. Sporo było transparentów o osobliwej treści, typu „Nasze jajniki, wasze klęczniki” (sens chyba jedynie w rymie). Jedno z bardziej odkrywczych haseł brzmiało: „Brak legalnej aborcji zabija”. Trzeba przyznać, że twórczość feministek dzięki takim stwierdzeniom popycha logikę na zupełnie nowe tory. Kontynuujmy zatem tę myśl i wznieśmy hasło: „Niedostępność legalnej kradzieży zubaża”. Albo: „Konieczność ukrywania zbrodni powoduje wrzody żołądka”.•

Nieżyciowa sprawa

Legalna eutanazja w Kanadzie istnieje już 2 lata. „Samobójstwo wspomagane” zastosowano tam przez ten czas trzy razy częściej niż zakładały prognozy. Kard. Thomas Collins z Toronto zauważa, że ta sytuacja silnie wpływa na mentalność Kanadyjczyków, którzy utwierdzają się w przekonaniu, iż człowiek ma wartość tylko wtedy, gdy jest zdrowy, silny i zadowolony z życia. Kościół próbuje zareagować na te zjawiska, docierając do osób wątpiących w wartość swojego życia. Zabiega też o rozwój terapii paliatywnych. Ale społeczeństwo, które nie wierzy w życie po śmierci, nie wie, po co żyć, gdy życie nie daje przyjemności. Zdaje się więc, że nie o brak terapii tam chodzi, lecz o brak nadziei.

Artykuł pochodzi z portalu gosc.pl (info admin)